Koronawirus a plany mieszkaniowe Polaków – pandemia pokrzyżowała szyki i kupującym, i sprzedającym.

Najpierw przez kilka lat rosły ceny mieszkań. Rekordowe stawki za nieruchomości nie odstraszały jednak nabywców. Niespodziewanie, w marcu 2020 roku, pojawił się koronawirus. Spowodował błyskawiczny spadek liczby potencjalnych klientów na rynku pierwotnym oraz wtórnym. Teraz ci niedoszli nabywcy zastanawiają się, czy w ogóle kupić wymarzone „M”.
Pandemia zatrzymała Polaków w domach, w tym powstrzymała tych, którzy chcą kupić mieszkanie, dom albo działkę. Pokłosiem hasła #zostańwdomu# jest teraz m.in. spadek popytu na nieruchomości. Aktualnie finalizowane są przede wszystkim transakcje, rozpoczęte jeszcze przed dobą pandemii, czyli na przełomie lutego i marca albo wcześniej. Nowi potencjalni nabywcy wstrzymują swoje kroki zakupowe, sami siebie przekonując, że na kupno mieszkania jeszcze przyjdzie czas.
Koronawirus wpłynął na plany mieszkaniowe Polaków
Obecnie rynek zatrudnienia jest niestabilny. W kwietniu 2020 roku stopa bezrobocia wzrosła do 5,7 procent (dla porównania: w marcu bieżącego roku kształtowała się na poziomie 5,4 procent). Tak wynika z najnowszych danych, przedstawionych przez Ministerstwo Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej. Nagły wzrost bezrobocia, które przecież w kraju od 2013 roku konsekwentnie malało, stanowi skutek działań koronawirusa. Pandemia pozbawia ludzi zatrudnienia. Jak podkreślają jednak przedstawiciele Konfederacji Lewiatan, obecne dane jeszcze nie odzwierciedlają stanu rzeczywistego i skala zjawiska za miesiąc czy dwa będzie większa. Zwolnienia i obniżki wynagrodzeń (np. 20-procentowe, obejmujące wszystkich pracowników, za to mające uchronić przed zwolnieniami) powodują, że zamierzającym kupić mieszkania grunt chwieje się pod nogami. Nie są pewni, czy kredyty, które by otrzymali, spłacaliby terminowo, więc wolą zrezygnować z planów mieszkaniowych.
Nie tylko widmo utraty zatrudnienia sprawia, iż topnieje zainteresowanie zakupem domów, mieszkań bądź działek. Ograniczone przez COVID-19 godziny otwarcia biur deweloperskich, agencji nieruchomości, spółdzielni mieszkaniowych, banków czy pośrednictw finansowych, w których załatwia się formalności, również wpływają na malejący popyt w mieszkaniówce. Jeśli popyt maleje, to i ceny maleją. Obecna sytuacja może powodować spadek cen mieszkań na rynku pierwotnym i wtórnym w najbliższym czasie nawet o około 10 procent – i to jeszcze przed końcem 2020 roku.
Banki, deweloperzy i agencje nieruchomości w dobie pandemii
Kto zdążył kupić wymarzone „M” na raty przed wybuchem pandemii, może nawet skorzystać na obecnej sytuacji. Większość banków obniżyła raty kredytów hipotecznych (a stało się to po części dlatego, że Rada Polityki Pieniężnej obniżyła stopy procentowe). Kto natomiast planuje zakup mieszkania i będzie musiał posiłkować się kredytem, tego nie ucieszy informacja o podnoszonym przez wybrane banki wkładzie własnym, np. do 30 procent. W przypadku jednego banku został on podniesiony już do 40 procent. Dotychczas, przypomnijmy, wymagany wkład własny wynosił 20 procent. Takie zaostrzenie polityki bankowej powoduje niejako naturalną eliminację części chętnych na zakup mieszkania czy domu. To dlatego, że wnioskodawca musi mieć coraz większe oszczędności, aby w ogóle móc ubiegać się o kredyt bankowy. Przykładowo: musi posiadać najpierw wspomniane 40 procent wartości upatrzonej przez siebie nieruchomości, żeby w banku starać się o kredyt na pozostałe 60 procent. Czas pokaże, czy gdy minie pandemia banki wrócą do poprzednich wartości wkładów własnych.
To, że koronawirus wpłynął na plany mieszkaniowe Polaków, nie oznacza, że ci, którzy są zdeterminowani i w tych trudnych czasach nadal chcą kupić lokum, zostają pozostawieni sami sobie. Deweloperzy i biura nieruchomości, dla bezpieczeństwa klientów, ograniczają bezpośrednie z nim kontakty do minimum. W zamian oferują nowe, do tego bezpłatne usługi. Potencjalni klienci mogą wybrać się choćby na wirtualny spacer po nieruchomości, która przypadła im do gustu. Usługi online są także świadczone przez pośredników finansowych.
Tekst zewnętrzny, artykuł sponsorowany